Jabłonowo to mała wioseczka między Mirosławcem a Wałczem (130 km od
Szczecina na trasie w stronę Piły). Taką właśnie trasę pokonaliśmy z
Agatką w celu odwiedzenia mieszczącej się tam Dzikiej Zagrody, będącej
zagrodą pokazową żubrów i od pewnego czasu również rysi.
Rysie w Dzikiej Zagrodzie biorą udział w programie "Powrót rysia do północno-zachodniej Polski". Od dawna interesuję się programi reintrodukcji rysi w Polsce, a ten, z uwagi na bliskie sąsiedztwo, jest dla mnie wyjątkowo ważny.
Za wstęp
zapłaciliśmy po 8 zł na głowę i dołączyliśmy do niewielkiej rodzinnej
wycieczki, która była już obecna przy zagrodzie żubrów. Otrzymaliśmy
kosz pełen jabłek, którymi mogliśmy nakarmić zwierzaki własnymi rękoma.
Było to niezwykłe doświadczenie, zwłaszcza że w ZOO takiej okazji raczej
nie uświadczymy. Oboje od dawna zgodnie stwierdzamy, że żubry są
niezwykłymi zwierzętami.
Po nakarmieniu włochatych krówek zostaliśmy
zaproszeni na drewniany taras, którym podążaliśmy początkowo,
podziwiając pozostałych członów stada żubrów, a następnie wypatrując
ukrytych duchów lasu. Dla rysi w Jabłonowie zostały przeznaczone 4
klatki, docelowo po jednej na parę kociaków. W momencie, gdy
zwiedzaliśmy zagrodę, było ich chyba 6. Pani opiekunka zwierząt
oprowadziła nas do końca ścieżki, po czym zostawiła nas, dając nam
nieograniczony czas na zwiedzanie zagrody. Na terenie obiektu znajduje
się miejsce na ognisko i ogromna polana sąsiadująca z lasem, na której
można wypatrzeć daniele i dziki.
Po chwili również rodzina z dziećmi
opuściła zagrodę i zostaliśmy w niej sami, wypatrując ukryte koty.
Skradając się na palcach, odwracaliśmy głowy w kierunku każdego
szeleszczącego miejsca. Wytężaliśmy zmysły, żeby ujrzeć cel naszej
wycieczki — rysia. Niestety są to bardzo skryte stworzenia i tego dnia
nie mieliśmy szczęścia. Wróciliśmy na drewniany taras z wieżą widokową,
gdy spostrzegliśmy, że jeden z podopiecznych zagrody wysunął się ze
swojej kryjówki. Bezszelestnie wykonaliśmy kilka zdjęć i naganie wideo,
porozumiewając się na migi. Postanowiliśmy podjąć próbę sfotografowania
kocura z mniejszej odległości, niestety ryś wyczuł naszą obecność i
ukrył się pod korzeniem. Chwilę jeszcze poświęciliśmy na wypatrywanie
innych okazów, ale z daleka słyszeliśmy już zbliżającą się większą
wycieczkę. Wiedzieliśmy, że więcej okazji na ładne zdjęcie już nie
będzie, więc udaliśmy się w stronę wyjścia, wykonując jeszcze kilka
zdjęć żubrów.
Żadne inne spotkanie ze zwierzęciem nie było dla mnie tak emocjonujące. Czułem się, jakbym obserwował je na dziko. Świadomość, że
najmniejszy hałas może spłoszyć stworzenie, powodowała, że serce
podchodziło mi pod gardło. Z pewnością jeszcze nieraz odwiedzimy Dziką
Zagrodę w Jabłonowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz