Tierpark w Berlinie jest ogrodem zoologicznym wybudowanym w ówczesnym Berlinie Wschodnim. Powstał po podziale Berlina, gdy mieszkańcy NRD przestali mieć możliwość zwiedzania Berlińskiego Ogrodu Zoologicznego, który znajdował się w Berlinie Zachodnim.
Nasza wycieczka
Na wstępie odwiedziliśmy żółwie olbrzymie, znajdujące się na lewo od wejścia do ogrodu. Pomieszczenie było bardzo mocno ogrzewane i przy niskiej temperaturze na dworze, można było chwilę ogrzać się w środku. Kolejnym obiektem był równie gorący "Dom krokodyli". Obiekt podzielony jest na 2 części. W całości lata bardzo dużo wróbli, ale spośród nich można wypatrzeć kilku kolorowych przedstawicieli egzotycznych gatunków m.in. tangarka zielonogłowa czy bławatnik kajeński.
Po wyjściu z "Crocodile House", naszą uwagę przykuł znajomy klangor. Były to żurawie, choć odmiana mandżurska. Osobników było kilka, ale jeden podbiegł prędko do płotu, żeby nas odstraszyć.
Dalej podziwialiśmy woliery z przeróżnymi gatunkami papug oraz bażantów. Zbór ptactwa grzebiącego robi bardzo duże wrażenie. Jest tu dużo gatunków, a każdy następny piękniej ubarwiony od poprzedniego.
Kolejną zagrodą, przy której przystaliśmy na dłużej, była wyspa gibonów. Składała się ona z drewnianego domku i bambusowej konstrukcji, po której naczelne mogły się wspinać i przemieszczać.
Za kolejny cel obraliśmy "Małpi dom", choć trochę okrężną drogą, żeby zahaczyć o kangury. Po drodze podziwialiśmy jeszcze sowy, ptaki szponiaste oraz lamy
W "Monkey House" mieliśmy okazję obserwować m.in. wyjce rude. Było to nasze pierwsze spotkanie z tymi naczelnymi. Wcześniej tylko czytaliśmy o nich oraz oglądaliśmy w programach przyrodniczych. Osobiście myślałem, że są większe, jednak mimo to, są pięknymi stworzeniami. Są bardzo zwinne i podobnie do czepiaków, posiadają chwytne ogony. W obiekcie znajduje się dużo interaktywnych atrakcji.
Na tym etapie zwiedzania poczuliśmy mały głodek i zatrzymaliśmy się na czekoladę i frytki. Po krótkim odpoczynku zwiedziliśmy nieco odizolowaną część Zoo, znajdującą się za Domem Małp. Naszym celem była woliera rysia. Po drodze mijaliśmy zagrody markurów śruborogich oraz takinów.
Do rysia mam duży sentyment i bardzo chciałem zobaczyć osobnika w tym ogrodzie. Był to ryś gatunku Lynx Lynx czyli ryś euroazjatycki. Sporej wielkości samiczka w samotności i niebywałym spokoju krążyła po swojej zagrodzie.
Dalej poszliśmy z powrotem w stronę głównej części Zoo, oglądając po drodze parę orłosępów oraz orła morskiego. Już w oddali słyszeliśmy nawoływania orła, które mocno przypominają znane nam odgłosy bielików.
Mijając różne gatunki bydła i antylop (np. gerenuka długoszyinego), doszliśmy do świątyni makaków, u których akurat odbywało się karmienie. Nie przystając tu zbyt długo, skierowaliśmy się w stronę wybiegu żyraf. Spore stadko również raczyło się akurat świeżo ściętą trawą.
Niedaleko żyraf podziwialiśmy zagrody nosorożców oraz słoni afrykańskich i azjatyckich. Pomiędzy zagrodami tych zwierząt, znajduje się pawilon, w którym zwierzęta przebywają, gdy na dworze jest za zimno. W środku znajduje się również zbiornik, w którym żyje manta, jednak nie udało się nam go zaobserwować. Zobaczyliśmy również wilki oraz kolejnego przedstawiciela rysia, tym razem rysia rudego (Lynx Rufus).
Nasza wizyta nie mogłaby się odbyć bez zobaczenia tygrysów. Po drodze jednak naszą uwagę przykuwa zagroda pakożerów - psów leśnych z Ameryki Południowej, których do tej pory nie znaliśmy. Porozumiewają się poprzez ciche popiskiwanie, co sprawia, że są jeszcze ciekawsze. Dalej spotykamy parę irbisów. Ich obecność nas mocno zdziwiła i ucieszyła, ponieważ na stronie ogrodu nie widzieliśmy informacji o irbisach. Są to piękne koty z gęstym białym futrem, które naturalnie żyją w śnieżnych górach Azji.
W Berlińskim Tierparku jest całkiem spora rodzinka tygrysów sumatrzańskich. Jest to najmniejszy obecnie żyjący gatunek tygrysa. Z jednej strony wybiegu umieszczone są 4 młode (9-cio miesięczne) kociaki z mamą. Z drugiej z kolei znajduje się ojciec. Populacja tygrysów sumatrzańskich to zaledwie 350 - 450 osobników, tak więc 4 młode z Berlińskiego Zoo stanowi ok. 1% całej populacji! To pokazuje, jak istotne jest funkcjonowanie ogrodów zoologicznych. Obecnie trwa przebudowa pawilonu, w którym tygrysy mają docelowo zamieszkać.
Duże zainteresowanie zwiedzających przykuwała panda mała. W swoim niewielkim wybiegu chodziła między gałęziami drzewa, co jakiś czas wyłaniając pyszczek, zbierając okrzyki zachwytu turystów.
Niedaleko tego miejsca znajduje się zagroda, w której mieszkają zwierzęta hodowlane takie jak kozy, owce, osiołki czy kucyki z możliwością pogłaskania ich. Jest to bardzo popularne wśród ogrodów zoologicznych i nie spotkaliśmy się jeszcze z ogrodem, w którym nie byłoby podobnego miejsca.
Mocno zmęczeni kilkugodzinnym zwiedzaniem ogrodu postanowiliśmy odbyć przejażdżkę kolejka. Jest ona udostępniona za darmo, a swoich pasażerów zabiera co 40 minut z przystanków ustawionych w okolicach pawilonów lub restauracji. Kurs trwa ok. 30 minut. Niestety z siedzenia pojazdu nie da się zwiedzić całego ogrodu, ale można zobaczyć go z innego punktu.
Punkt końcowy kolejki znajduje się nieopodal wybiegów niedźwiedzi. Na początek wybraliśmy niedźwiedzie polarne, gdzie mogliśmy obserwować przemiłą scenkę karmienia niedźwiadka przez niedźwiedzicę. Następny gatunek niedźwiedzia niestety był nieobecny w swoim wybiegu.
Z tego miejsca skierowaliśmy się już w stronę wyjścia, zwiedzając jeszcze po drodze zagrody z żubrami czy różnego rodzaju jeleniowatymi.
Kilka informacji organizacyjnych
Na terenie całego Zoo jest dużo punktów gastronomicznych i sklepików turystycznych. Jest sporo dodatkowych atrakcji, takich jak place zabaw czy scena, na której prezentowane jest show z udziałem ptaków.
Tabliczki przy zagrodach w zdecydowanej większości są w języku niemieckim i wyglądają, jakby były niezmieniane od samego początku istnienia ogrodu. Część infografik jest namalowana ręcznie i również daje świadectwo poprzedniej epoki. Nowsze zagrody, takie jak Dom Małp, są już wyposażone w opisy po angielsku.
Przy Zoo znajduje się parking, płatny 4 euro za cały dzień - można więc po wizycie przejść się jeszcze po okolicy i do auta wrócić później. Przy wyjeździe znajduje się bramka, do która przyjmuje opłatę w bilonie i automatycznie unosi szlaban. Ogród znajduje się w miejscu nieobjętym strefą ekologiczną, więc jeśli nasza wizyta w Berlinie ogranicza się jedynie do zwiedzania Zoo, nie musimy kupować naklejki. Dokładny cennik biletów znajduje się na stronie internetowej ogrodu - https://www.tierpark-berlin.de/en/tickets. My możemy jedynie dodać, że legitymacja 25-letniego ucznia szkoły policealnej została uznana za podstawę do ulgi - 5 euro w kieszeni:) Jako dzień wycieczki wybraliśmy piątek. Ludzi nie było dużo. Mijaliśmy kilka wycieczek dzieci w wieku wczesnoszkolnym, a poza tym rodziny z dziećmi. Do miasta wjeżdżaliśmy ok. godziny 10:00, a wyjeżdżaliśmy ok. 15:30, więc jeszcze przed szczytem. Trasa do Zoo była częściowo przebudowywana, co lekko wydłużyło czas dojazdu, jednak ruch był normalny. Wyjazd był nieco dłuższy, z powodu zbliżającej się godziny szczytu.
Nasze odczucia
Ogród zrobił na nas duże wrażenie - prawie tak duże, jak jego powierzchnia - jest to największe zoo w Europie. Na pełne zwiedzanie trzeba zaplanować sobie cały dzień (najlepiej dwa). My wiele miejsc świadomie ominęliśmy, bo nie dalibyśmy rady zobaczyć zwierząt, na których najbardziej nam zależało. Dojazd z autostrady jest prosty i nawet mimo utrudnień w ruchu nie mieliśmy problemu z dojazdem.
Fantastyczna wycieczka. A karmienie niedźwiadka rozczulające.
OdpowiedzUsuń