W okolicach Szczecina jest kilka miejsc, które mogą przyciągać swoim urokiem. Jednym z nich jest utworzony w 1973 roku, nieco już zaniedbany, punkt widokowy na wzgórzu Morenka.
Siadło Górne. Jadąc samochodem przez wieś, skręcamy w ostro w lewo, mijając park z odrestaurowanym cmentarzykiem. Jedziemy drogą aż do jej końca. Ślepa uliczka. Dookoła pola i kilka domów w oddali. Można by powiedzieć, że cicho i spokojnie.
Jednak ciszę zagłusza szum autostrady, która przebiega nieopodal. Nie do końca orientując się w terenie, chwilę błądzimy po polach i pagórkach, by w końcu wejść na właściwą ścieżkę. Jest początek jesieni, piękny październikowy poranek. Mijamy czerwieniące się drzewa. W lesie czuć zapach grzybów. Nie spotykamy po drodze nikogo. Schodzimy wzdłuż autostrady i zza drzew wyłania się wiadukt. Przechodzimy pod przejściem, za którym widać już niewielką polankę z tablicami informacyjnymi o miejscu, w którym się znajdujemy. Jesteśmy — rezerwat "Wzgórze Widokowe nad Międzyodrzem", czyli wzniesienie Morenka. Na szczyt prowadzi strome wejście, które pokonujemy w pocie. Weszliśmy — naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Od góry świeci słońce, a przed nami rozpościera się panorama rozlewiska Dolnej Odry. Nad trzcinowiskami, poprzecinanymi bocznymi kanałami dopływowymi, unosi się lekka poranna mgiełka. Nie zakłóca ona jednak widoczności. Krajobraz maluje się kilka kilometrów w dal. Z boku widać podmokłe pastwisko koni przy Siadle Dolnym. Przy dobrym wytężeniu wzroku można dostrzec poruszające się rumaki.
Widok niestety nie jest nieskazitelny. Coś nie pozwala zapomnieć, że jesteśmy w okolicy miasta. Widok przecina głośna i chętnie uczęszczana autostrada. Z drugiej strony uwagę przykuwa sieć linii wysokiego napięcia, która ciągnie się, aż po horyzont. Obraz jest jednak warty zobaczenia.
Po męczącym wejściu chwilę odpoczywamy przy kamiennym łuku, który pozostał po dawnej świetności tego miejsca.
Chwytam za aparat. Przeleciał nad nami wielki ptak.
"Co to jest? To orzeł?" - pytamy siebie nawzajem. Wśród kilku rozmazanych fotografii wyszukujemy jednego w miarę ostrego — tak, to orzeł bielik. Nie bez powodu szlak przy rezerwacie został nazwany "Szlakiem bielika".
Schodzimy z górki. Jest to wyzwaniem, bo zejście jest strome i dość suche. Można poślizgnąć się na luźnym piachu. Nie jest to koniec naszej wycieczki. Przed nami jeszcze sporo do zobaczenia. Chwilę orientujemy się w terenie i ruszamy przez las. Podążamy szlakiem konnym, wzdłuż rzeki. Ścieżka prowadzi w lesie, ale przy samej jego granicy. W pewnym momencie rozbrzmiewa się charakterystyczny pisk. Jest to dźwięk nawoływania myszołowów. Krążą nad nami, chyba liczą na wielkiego zająca, albo pilnują gniazda. W każdym razie 3 drapieżne ptaszyska zwróciły na nas uwagę. Gdy chwilę spędziliśmy bez ruchu, jeden z ptaków przysiadł na gałęzi drzewa tuż nad nami. Była to okazja do zrobienia zdjęć i wykonania nagrania. W okolicy znaleźliśmy kilka piór.
Dalszą drogę przez las pokonujemy nasłuchując, z nadzieją na kolejne spotkanie jakiegoś niesamowitego zwierzęcia. To jednak nie następuje. Wyszliśmy z lasu i drogą wzdłuż pola podążamy dalej. Mijamy staw, przy którym stoi kilka samochodów, a w wodzie kołyszą się spławiki. Już w oddali widać kolejny nasz cel — wieś Moczyły.
Na miejscu przysiadamy na przystanku i zjadamy drugie śniadanie. Droga w wiosce kończy się brzegiem rzeki, przy którym mieści się niewielka przystań. My jednak kierujemy się do góry, gdzie znajdujemy ruiny niewielkiego XIII-wiecznego kościoła. Obiekt jest zadbany, zachowany w stałej ruinie.
Nie spędzając przy nim zbyt dużo czasu, kierujemy się w górę Moczył, dochodząc do dawnego cmentarza. Stąd przez pola idziemy w stronę lasu. Droga z powrotem mija nam spokojnie. W zasadzie to w tym momencie wpadliśmy na pomysł utworzenia bloga:) Mijamy kilku ludzi i dochodzimy do wzgórza Morenka. Tutaj zdecydowanie zrobiło się tłoczniej. Dochodzimy do auta, a nasza wycieczka dobiega końca.
W przyszłości jeszcze wracamy do tego miejsca, jednak spacer zaczynamy w Siadle Dolnym, gdzie znajduje się piękna przystań na rzece. Droga w stronę wzgórza prowadzi przy pastwisku, które widać z góry. Daje to okazję na wykonanie kilku zdjęć koniom. Oboje zakochaliśmy się w tej okolicy i będziemy tu spacerować częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz